To oczekiwanie na wiosnę powoli zaczyna mnie męczyć... Mimo wypicia mocnej herbaty** z cytryną z mojego ulubionego kubka nic mi nie pomaga - jestem taka śpiąca, bo z kolei ciężko mi ostatnio zasypia, rozleniwiłam się i bym nic całe dni nie robiła, ale spokojnie codzienność nie pozwala mi leżeć i pachnieć ;)
Dni są podobne do siebie wpadające w schemat może i to nawet wydawać się nudne w końcu lepsza byłaby burza emocji, ale wszystko ma w sobie coś dobrego...
Nowością jest powrót mojej marnotrawnej koleżanki od imprez - jak była w związku nie miała czasu była zajęta swoim lubym, którego później wymieniła na innego... No i koniec końców zostało mi teraz pocieszanie jej po rozstaniu się z facetem, który nie dojrzał do związku no, ale w końcu nie można wymagać za wiele od chłopaka kilka lat młodszego...
Ech "uwielbiam" to zajęcie wybijanie z głowy tych wszystkich bzdur łącznie z niską samooceną, pocieszanie kogoś kto pewnie w krótkim czasie poza kogoś nowego... I znowu ja "ekspert od problemów związkowych" będę mógł cieszyć się schematycznością dni... Nawet nie rozumiem jestem najgorszą osobą do wszelkich porad sercowych, bo jakby nie patrzeć nawet sama wraz z mamutami i wikingami nie pamiętam, kiedy byłam na randce, a co dopiero jakieś bliższe relacje...
No, ale dobrze posłucham z drinkiem w dłoni tego wszystkiego w końcu dobrym jestem słuchaczem, ale myślami będę zastanawiała się, że fajnie byłoby pójść w wiosennej aurze na randkę....
* Happysad Wszystko co złe
** nie piję kawy