niedziela, 8 grudnia 2013

spokojnie, na luzie bez presji

Ostatni weekend października...

Po całotygodniowym trudzie codzienności spotkałam się z dziewczynami w piątkowy wieczór na babskie spotkanie imprezowe :D Na spotkaniu tym wylądowała Marnotrawna*, Singelka**, Nowa*** i ja.
Tak sobie rozmawiałyśmy o wszystkim i niczym nie licząc Marnotrawnej, która ciągle niemal prawie wisiała na telefonie z tym swoim facetem i się sprzeczali, godzili czy coś... Ostatecznie ona poszła do domu, a my ruszyłyśmy w miasto na imprezę i właśnie tak będąc w trasie do klubu tak się wygadałam Singelce jaki ona mi jak to nam źle bez naszych drugich połówek...
I tak kiedy wydusiłam to co mi ostatnio leżało na wątrobie doznałam dziwnego uczucia... oczyszczenia.... ?! Poczułam, że pozbyłam się takiego balastu "muszę" "powinnam" "wypada" i coraz bardziej upewniłam się, że nie chce z powodu presji wiązać się z facetami, z którymi bardziej się będę szarpać niż być w zadawalającym związku rokującym przyszłościowo zresztą wystarczy popatrzeć na Marnotrawną by wiedzieć, że gra nie jest warta świeczki... co innego Nowa mimo, że ma faceta nie wisiała ciągle na telefonie w ogóle fajny związek tworzy z swoim facetem i przede wszystkim nie zamyka się na ludzi co widać choćby po tym, że poszła z nami do klubu.
I właśnie na tej imprezie bawiłam się świetnie, gdyż stało mi się to obojętne czy kogoś poznam czy nie, w ogóle nawet nie zabrałam na tą imprezę szpilek, a to już coś znaczy, bo przecież zawsze biorę!! I jak na ironię losu poznałam dwóch kolesi...
Normalnie jak jakiś facet po imprezie do mnie pisał smsa to zawsze odpisywałam i w ogóle, a po tej imprezie nawet nie paliłam się by odpisać... Ba wcale nie odpisałam kolesiowi, który jeszcze przed 6 rano napisał do mnie...  I na dodatek nie czułam się smutna, zawiedziona czy jakiekolwiek inne podobne uczucie mnie nie dopadło z powodu tego, że drugi poznany koleś wcale się nie odezwał...
Wiem, ktoś może powiedzieć, że jestem wybredna i tak dalej, ale wcale tak nie jest po prostu nie czułam, że to jest to "coś", a myślę, że robienie komuś złudzeń i nadziei jest o wiele gorsze niż danie komuś spokoju już na początku znajomości...
Oczywiście dalej będę się rozglądać za kimś fajnym i tym samym pisać moje notki z cyklu "singelka w wielkim mieście szukająca faceta" (tak, tak wiem bardzo się cieszycie ;P), ale pierwszy raz od dłuższego czasu czuje, że zaczynam mieć kontrolę nad tym i pozbyłam się tego uczucia presji.... i zdecydowanie lepiej się bez niej czuje :D
 _________________________________________________________
* Marnotrawna - moja koleżanka, która jak ma faceta zapomina o całym świecie i sobie dopiero o mnie przypomina jak rozstanie się z facetem i cóż mam "przyjemność" jej pocieszania ;]
** Singelka - koleżanka, którą znam z szkółki podobnie jak ja wolna i szukająca
*** Nowa - koleżanka Singelki, związkowiec z wieloletnim stażem...