Tak dziewczynom widocznie się spodobało na moich urodzinach, że ponownie zrobiłyśmy spotkanie, ale tym razem u Singielki. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać co one piją, że są w takich świetnych humorach, a ja znowu czułam się taka poważna...
Rytm dźwięków muzyki ściągnął nas na parkiet, cztery wolne dziewczyny: Skryta, Singielka, Zielonooka i ja. I tak się złożyło, że Singielka zaczęła się bawić z kimś, a potem koło i Zielonookiej zaczęli się kręcić absztyfikanci i w końcu i ona się skusiła na kogoś...
W pewnym momencie, kiedy byłam na parkiecie przyglądał mi się pewien chłopak nawet go poznałam przecież to był bohater tej historii, a jak podszedł zagadał chwilę to też wiedziałam, że mnie poznał i już myślałam, że z nim potańczę, a tu zonk skradła go tuż przed nosem... Skryta! Później widziałam, że siedzieli przy stoliku i pili piwo on się mi przyglądał nie wiem po co skoro ktoś inny siedział obok...
Podeszłam do Singielki, która przy stoliku siedziała z uwiedzionym jej urokiem i przedstawiła mi jego kolegę, wszystko fajnie super, gdyby nie to, że ten chłopak był młodszy ode mnie o.... 7 lat!
- Chyba nie masz 27 lat?
Zadał mi on i absztyfikant Singielki to pytanie. Powiedziałam, że nie, też nie dodałam, że nie wiele mi brakuje, bo widziałam te śmiechy przy zadawaniu tego pytania.
Cóż swoje widziałam, swoje usłyszałam, więc wyszłam z imprezy i poszłam do domu.
Sama szłam przez centrum ciemnego miasta. Czułam, że w oczach zbiera mi i się na płacz.
Jak przystało na damę wydusiłam to wszystko z siebie jak byłam sama ukryta między kołdrą, a poduszką bez świadków. Jedno jest pewne ten płacz był mi potrzebny. Za dużo duszę w sobie, zamykam i nie pozwalam uwolnić emocji... Za dużo mało przyjemnych spraw i sytuacji się ostatnio zdarzyło, a też za bardzo z nimi doszłam do porządku dziennego.
Musiałam odreagować i to mi pomogło.
A teraz pozostało mi jedynie zająć się innymi sprawami codzienności.
Jeśli chodzi o Skrytą to cóż troszkę się do niej zraziłam no, ale wiadomo minęło trochę czasu i wszystko w miarę wróciło do normy. W końcu faceci przychodzą i odchodzą...
* Monika Brodka Znowu przyszło mi płakać.