czwartek, 28 sierpnia 2014

"(...) to jest pościg, za szczęściem, które za każdą spokojną chwilę nam każe płacić bólem (...), więc chwyć mnie za dłoń i chodź ucieknijmy stąd, nie chcę już oddychać tym zatrutym powietrzem!"*

Kwiecień 2014, ostatni dzień miesiąca

Z Singielką umówiłyśmy się, że pójdziemy razem do kina, ale cóż jak wiadomo coś musiało nie wypalić jakby było mało ciężkich dni ostatnio...
To mi się musiała zdarzyć awaria prądu w pokoju, to mi musiała się zepsuć kilka dni później lodówka na stancji i to mnie musiała wystawić koleżanka dla... faceta!
Singielka poznała na imprezie, kiedy była z swoimi koleżankami pewnego faceta. Nawet dzień wcześniej przed naszym spotkaniem była z nim na randce. Tego dnia, kiedy miałyśmy się spotkać miała się z nim spotkać po południu, a my wieczorem miałyśmy się wybrać na seans filmowy... miałyśmy to słowo klucz! Wszystko byłoby ok aż do momentu w którym dostaje od niej smsa, że mu pasuje się spotkać wieczorem i cóż już wiedziałam czym to "śmierdzi"...
Wiadomościami typu:
 "A jakbyśmy to kino przełożyły na za tydzień w piątek i ja stawiam wtedy bilety, byłabyś bardzo zła na mnie? Bo wiesz dobrze, że bardzo chce się z Tobą spotkać i jesteś dla mnie najważniejsza. Wiem, że jesteś teraz obrażona  na mnie i myślisz, że wybrałam faceta, wcale tak nie jest. :("
Wściekła, spakowałam rzeczy i ruszyłam autem do domu. Wściekłość powodowała, że czasami za mocno przyciskałam pedał gazu, a z radia dobiegała zbyt głośna muzyka... Relaksowało mnie to zwłaszcza od kiedy zaczynałam być coraz dalej od miasta i nie musiałam oddychać tym zatrutym powietrzem oraz byłam daleko od ludzi, którzy nie potrafią nawet powiedzieć słowa przepraszam...

Kilka dni później...
Jak przypuszczałam okazało się, że koleś był typowym facetem z imprezy liczącym na jedno. Wyjaśniłyśmy sobie sprawę i wszystko wróciło do normy do momentu kolejnej dziwnej akcji z jej strony, ale o tym innym razem ;)

* Kamil Bednarek Chodź ucieknijmy...

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

dawna przeszłość pojawia się i znika, a liczy się tu i teraz!

Kwiecień 2014, kolejny dzień szalonego weekendu....

Po urodzinach Singielki wybrałam się na spotkanie z moimi koleżankami z studiów w naszej ulubionej naleśnikarni. I na dzień dobry czekało mnie ciekawe zdarzenie...
Stojąc w kolejce po stolik z dziewczynami stała przede mną pewna para. W sumie para jak para, gdyby nie to, że ten chłopak, który stał przede mną to był Pan Kawaler*!
Strasznie dziwnie się czułam, ale nie zrobiło to spotkanie na mnie specjalnego wrażenia. Zresztą nawet się nie obejmowali czy trzymali za ręce tylko stali obok siebie. Nawet spojrzałam na jego dziewczynę i w sumie jakoś nawet nie poczułam kompleksów, bo po prostu to była dziewczyna jak wiele innych zwykłych dziewczyn.
To zdarzenie nie zepsuło mi spotkania z dziewczynami i spędziłam miły wieczór. Jednak pod wieczór, gdy wracałam busem i byłam już sama w swoim pokoju złapała mnie lekka chandra.
Minęło tyle czasu od kiedy go poznałam, a mu się udało kogoś poznać, a w moim życiu w sumie mało co się zmieniło od tego czasu...
Wszyscy idą do przodu, a ja nadal jakbym tkwiła w tym samym miejscu...
Jednak z drugiej strony lepiej być samemu niż być samotnym w związku...
Będąc z dziewczynami w knajpce widziałyśmy pary siedzące przy stoliku i zamiast rozmawiać z sobą każde z nich wpatrzone było w telefon i pisało smsy na swoim telefonie. Nie zdecydowanie w takim czymś bym nie chciała być.
Chciałabym normalny związek w tych dzisiejszych nie koniecznie normalnych czasach...
I idąc spać z takimi różnymi przemyśleniami dostałam smsa od Marnotrawnej. Pytała się czy jestem w naszym klubie, a ja najzwyczajniej w świecie nie odpisałam jej, gdyż mi się nie chciało. Nie minęło pół godziny, a ona znowu ten sam sms niemal wysłała to odpisałam jej krótką wiadomość "Nie." - z grzeczności nie wstawiłam wykrzyknika, bo jakby nie było chce człowiek spać jest już prawie północ, a ktoś wysyła smsy. Odpisała, że szkoda i na tym się skończyło...
Z kolei ja pomyślałam, że szkoda, że to moje życie jakoś tak się nie układa jakby chciała...
__________________________________________________
Pan Kawaler poznałam go na imprezie w klubie, kiedy był na wieczorze kawalerskim z swojego kolegi... Było to jakieś 3 lata temu dawne dzieje dziś kompletnie nie aktualne...

niedziela, 10 sierpnia 2014

zmień ubiór, zmień nastawienie, a będzie lepiej!

Kwiecień 2014, następny dzień po poprzedniej notce...

Następnego dnia po mile spędzonym dniu nastał kolejny ciekawy dzień.
Na dzień dobry czekała na mnie wiadomość od Marnotrawnej na fb. Chciała się spotkać, pogadać i nawet nie chciała nic ustalać póki sama jej nie napiszę, kiedy mi pasuje.
No cóż, sorry Winnetou, ale weekend miałam wypełniony po brzegi.
Na początek weekendu czekała mnie impreza urodzinowa Singielki.
Impreza była udana ba nawet udało mi się poznać dwóch kolesi jak za dawnych lat świetności ;P
Singielka i Skryta też się dobrze bawiły.
Solenizantka nawet poznała jakiegoś obcokrajowca, który dość mocno się nią zainteresował. No cóż bez wzajemności...
Swoją drogą to jestem czasami za szczera, bo przeze mnie Singielka się przebrała na imprezę, gdyż sukienka, którą ubrała na początku jakoś mi się skojarzyła z weselem...
Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło wyglądała dużo lepiej, gdy zmieniła ubiór o czym może świadczyć fakt, że spore branie miała ;)
Udany wstęp do następnego spotkania, ale o tym w następnej notce ;)

niedziela, 3 sierpnia 2014

"(...) Jestem barmanem na tym dancingu,(...) trzymam bufet i mam układy (...)"*

Kwiecień 2014, drugi tydzień miesiąca...

W końcu szkółka postanowiła zorganizować nam wycieczkę do pewnego zakładu produkcyjnego wytwarzający leki.
Nie powiem fajnie i ciekawie było, gdyby nie to, że strasznie krótko byliśmy... może godzinę w samym zakładzie ;P
I kiedy wróciliśmy z tej "wycieczki" Zielonooka, Singielka i ja wybrałyśmy na jedzenie typu fast food no wiadomo jak wymaga tego tradycja każdej wycieczki ;)
Wiadomo gadu gadu o wszystkim i niczym i potem wylądowałyśmy w takim pubiku, który poleciła nam Singielka.
Rzeczywiście bardzo fajny pub i barman ^^
Jednak największą zabawę i frajdę dała nam najprostsza i najbardziej banalna gra zwana wieżą.
I kiedy w końcu udało nam się dość porządną wysokość osiągnąć zrobiłyśmy zdjęcie by uwiecznić ten sukces ;)
Kto wie może powinnyśmy pomyśleć o budownictwie, bo zobaczcie o jaka budowla ciekawa nam wyszła ^^
Jakby nie było bardzo przyjemny dzień ;)

* Sokół & Pono - W aucie