sobota, 13 grudnia 2014

"Czy to nie mogło trwać? Nagły dreszcz i już wiesz, (...) i wszystko jest nie tak."*

Sierpień 2014, ostatnie dni miesiąca...

Zaczęłam dużo rozmyślać o tym wszystkim co się dzieje... Nie wiadomo, dlaczego i jak Wesołek zaczynał coraz bardziej "siedzieć" w mojej głowie... Zaczęłam o nim myśleć, o całej tej naszej znajomości i przede wszystkim o kierunku w jakim zmierza...
Najbardziej mnie niepokoiło, że często w naszych rozmowach poruszony był temat Marnotrawnej. Zaczęły mnie niepokoić myśli, że może on nadal o niej myśli, że nie jest ona mu obojętna...
Wiem, że nigdy nie będzie mu całkowicie obca, że zawsze stanowić będzie jakiś pewien fragment jego życia, ale pytanie było jak ważny to był fragment i czy przede wszystkim czy by chciał by to wszystko wróciło. On oczywiście jak poruszany był ten temat mówił, że to przeszłość, ale...
No właśnie my kobiety uwielbiamy komplikować sprawy...
No, a może jednak ona jest przeszłością, bo inaczej po co by przychodził po 2 w nocy do klubu na imprezę na której jestem... I na dodatek odstraszał innych samców ;P
I te smsy, a jak w pewnym momencie nie dochodziły biedaczek zaczął się stresować, że na niego się obraziłam i dzwonił po północy pytając się o to, a jak mu powiedziałam, że nie to się uspokoił i przysłał mi jeszcze sms "Ps. Mogę wpaść i Cię przytulić?"
Jak się powtórzyła historia z nie dochodzącymi smsami to po 5 rano na fb dostałam wiadomość czy się obraziłam... No, ale nie miałam powodu by się na niego obrazić, no chyba, że o to, że często o nim myślałam i czasem mi rzeczy z ręki wypadały, bo może on za dużo o mnie myślał ;P
No i na kolejnej domówce u niego widziałam, że mi się przyglądał, kręcił się w pobliżu i dogadzał jako gospodarz. Przesiadł się z jednego końca stołu na drugi by być bliżej...
Nawet wszedł do łazienki, kiedy myłam ręce by w chwili na osobności porozmawiać... i tłumaczyć, że się nie odzywał, bo był zapracowany i nawet jego współlokatorzy go nie widzieli...
Delikatne gesty objęcia, jaki bardzo słodkie położenie dłoni na moją opartą o blat stolika...
Towarzyszył mi w drodze na przystanek i przy wyjściu z klatki schodowej w pewnym momencie przyparł mnie do ściany... Był on, byłam ja nikt inny, był blisko, tak blisko, serce mocniej biło...
Odprowadził mnie na przystanek, czekając rozmawialiśmy i powiedział "Od kiedy Cię poznałem żadnych innych lasek nie podrywałem..." 
Przyjechał bus i wsiadł ze mną by potem iść za rękę do mojej stancji nad ranem w ciepły sierpniowy poranek...
Wszystko wydawało się takie magiczne, fajne jak ciepłe wieczory latem... i trach nagle zmieniła się pogoda. I zaczęło się zadawanie pytania: czy to nie mogło trwać dalej?
Nie, niestety pojawiła się Ona i wszystko zmieniło się...

ciąg dalszy nastąpi...

* Ewa Farna Tajna Misja

niedziela, 7 grudnia 2014

w tym ambaras cały, aby dwoje chciało na raz...

Sierpień 2014, kilka dni po weekendzie z poprzedniej notki...

Wesołek zorganizował spotkanie między swoim kolegą, Skrytą, nim i mną. Spotkanie to miało taki cel iż miałam poznać lepiej jego kolegę. Jeszcze jak był z Marnotrawną to chcieli mnie z nim zeswatać. No, ale wiadomo jak to się potoczyło oni się rozstali, ja tego niego kolegi nie poznałam... Dopiero jak spotkałam Wesołka w klubie w maju był z tym kolegą i .... nic. Wiecie jak to jest spotykacie kogoś, czuje się, że to ktoś fajny, miły i w ogóle, ale nie interesuje Cię ta osoba w takim sensie...
Choć był nawet na jednej z tych z słynnych parapetówek nie potrafiłam się nim zainteresować.
Po prostu nie i choć wiem, że to może błąd, bo z pewnością do dobry chłopak nie potrafiłam.
Na tym spotkaniu panowie zrobili ognisko, bo mimo wszystko wieczorem na plaży robi się zimno i Wesołek strasznie przeżywał, że mam zimne stopy choć niestety zawsze mam je takie zimne.
I kiedy jego kolega szedł po drzewo to ogniska to korzystał z okazji by mnie przytulić.
Wszystko wtedy, kiedy nie widział kolega.
Zaczynało się robić późno, więc się zebraliśmy i pojechaliśmy do domu. Oczywiście wracałam z Wesołkiem i choć mówiłam nie i tak wysiadł ze mną na przystanku.
Usiedliśmy na "naszych" schodach i zaczęliśmy rozmawiać. Powiedziałam mu, że nie jestem zainteresowana jego kolegą na co on się chyba ucieszył. Mówił mi też słowa, które mnie ruszyły, że tyle czasu i energii na mnie poświęcił. Też mówił, że chciał już trzy razy ze mnie zrezygnować, ale nie potrafił...
A ja nie potrafiłam mu się oprzeć i po prawie trzech miesiącach pierwszy raz się pocałowaliśmy...