niedziela, 30 grudnia 2012

366 dni

Wszystko zaczęło się Sylwestrem 2011, a potem każda impreza, a było ich wiele, wnosiła to nową ciekawą historię tworzącą gamę wspomnień singelczego życia.
Dźwięki muzyki rozluźnienie, zalotne uśmieszki, głębia błysku niebieskich oczu, nagły ścisk wokół i otoczenie wymieniane w zależności według potrzeb i chęci. Przy większym kaprysie wymiana numerów, smsy może i randki jednak mimo czasem wielkich burz, sztormów koniec końców ciągle ten sam....
366 dni to dość długi okres czasu i może się wydarzyć wiele - ciekawe jak i mniej miłe doświadczenia czasem kompletnie nowe, ale mimo wszystko nie potrafiłam zmienić w ciągu tych mijających dni stałego punktu programu w moim życiu - swojego statusu.
Niby wystarczy dzień, chwila, sekunda, odpowiednia pora... widocznie nie w tych mijających dniach... Może w tych nowych 365 będzie właśnie ten moment, kiedy spojrzę na pewne oczy i usłyszę w swojej głowie myśl " i teraz wszystko się zmieni, bo to jest właśnie TO ".....
________________________________________________________________________________
Mijające dni dobrze wspominam zwłaszcza czas Euro ach Ci Hiszpanie, Chorwaci, Irlandczycy no i Włosi ;) A te imprezy w ich towarzystwie były rajskie i będę je bardzo ciepło wręcz gorąco wspominać ^^
Wspomnienia, wspomnieniami a Sylwester 2012 czeka ^^
Szczęśliwego Nowego Roku 2013 by był jeszcze lepszy! ;)

niedziela, 2 grudnia 2012

miłości nie ma trzeba zrobić melanż

Czasami jest tak, że człowieka złapie kryzys, że jest źle jakoś nie tak, ale potem choćby jedna mała sprawa się układa, potem kolejna i zaczyna być coraz lepiej i lepiej...
Tylko czasami szkoda, że to inni ludzie potrafią człowieka przywrócić do niezbyt fajnego stanu...
Moja koleżanka ze studiów ostatnio powiedziała, że osoby, które nie mają kogoś w wieku 20- kilku lat to znaczy to, że coś z nimi nie tak... (oczywiście owa koleżanka ma narzeczonego, który grubą kasę zarabia...)
W takiej sytuacji powinnam:
a) szukać jakiegoś zakonu
b) popaść w depresję, bo w końcu „coś ze mną jest nie tak”
c) kopać sobie dołek na cmentarzu...
No, ale to ja osoba żyjąca na przekór i pod prąd lubiąca komplikować sobie życie i tak już uświadomiona, że „coś ze mną jest nie tak” biorąc swoje koleżanki również singelki poszłyśmy na imprezę, a co tam ;D
Swoją drogą tak się z dziewczynami z szkółki zbierałyśmy na wspólną imprezę od dłuższego czasu i w końcu się udało i powiem jedno żałuję, że tak późno, bo impreza nam się mega udała ;D
Już na beforze było super, a potem w klubie to wymiatałyśmy ;D
W ogóle to jakaś dziwna impreza była, bo panów wymieniałam jak rękawiczki ledwie jeden zniknął pojawiał się kolejny czasami dwóch chciało się ze mną bawić, a ja jak zwykle nie wiedziałam, którego wybrać, bo każdy fajny był :P Ach ta czarna koronka ;P
Jeszcze na dodatek dzięki mnie jakiś kolesi poznałyśmy co nam postawili drinki :P
Nie wzbogaciłam się może w jakiś nowy numer telefonu kolesi, ale czy to ważne w końcu „coś ze mną jest nie tak”, więc nie powinno mnie to dziwić ;P No chyba rzeczywiście jestem jakaś inna, bo mimo wszystko po tej imprezie wzrosło moje ego jakaż ja nie dobra ;P
Tak czy siak z dziewczynami wybierzemy się na kolejna imprezę myślę, a ja sobie będę mówić, że będzie dobrze i tak będzie w końcu też już jest grudzień, więc tak musi być ;D