niedziela, 16 grudnia 2018

"(...) ich język lata, lata jak łopata, ich język lata... (...)"*

Listopad 2017 r.

Plotki, pomówienia, oszczerstwa to chyba już taka codzienność. Trzeba teraz bardzo uważać co się mówi, bo ludzie wyrwą coś z kontekstu, zawsze coś od siebie dodadzą lub totalnie źle zinterpretują i ma się potem problemy.
Miałam już kilka podobnych sytuacji i teraz znowu trafiła się kolejna, którą na szczęście udało mi się wyprostować i wyjaśnić.
Koleżanka słabo się czuła na zajęciach i siedziałam obok niej i zajęłam się nią, żeby czasem nie zemdlała i się jeszcze nie uderzyła czy coś. Jej przyjaciółki jak i reszta grupy była czymś zajęta. 
Potem zwiększyło się zainteresowanie tą koleżanką przez jej przyjaciółki. Ona ostatecznie zemdlała, ale katedra zajęła się nią.
I właśnie coś takiego powiedziałam, że katedra się nią zajęła. 
Oczywiście każdy usłyszał, albo posłuchał jak chciał i powiedział co powiedział.
Jakiś tydzień później na kolejnych zajęciach odezwałam się do tej koleżanki i ona mnie zaatakowała. Byłam w szoku. Co się dzieje.
Okazało się, że ktoś "życzliwy" powiedział, że coś tam negatywnego o niej powiedziałam.
Uff na szczęście wyjaśniłyśmy sobie wszystko i jest ok. Powiedziałam jej jak było było, że nic złego nie miałam na myśli. No i że to nie logiczne, bo siedziałam z nią jak jej było słabo, potem się pytałam czy jak będzie wracać do domu czy ktoś będzie jej towarzyszyć itp. 
Dobrze, że wyjaśniłyśmy sprawę. Jest teraz ok.
Jednak takie sytuacje powodują, że człowiek zaczyna się czuć jakby miał jakąś chorobę dwubiegunową. Serio tak zaczynam się czuć. Wszystko zawsze przeciwko mnie się obraca. 
Staram się być miła, życzliwa, pomocna, a i tak ze mnie robi się najgorsze zło. Szczerze już się tym nie przejmuję w końcu wiem swoje, robię swoje.
Zresztą inni też mają podobne sytuacje. Nie tylko ja. 
Faktycznie mowa jest srebrem, a milczenie złotem. 


* Kayah   Na językach 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz