piątek, 7 grudnia 2018

Szybko przyszło, a jeszcze szybciej poszło.

Maj 2017 r. 

Maj to piękny miesiąc. Maj to miesiąc zakochanych. To co może randeczka?
Yeah udało mi się tyle wygrać, że poznałam kogoś chętnego.
Tym razem nadam przydomek Sknera, a dlaczego już opowiadam.
Zacznijmy od początku, że znowu zlekceważyłam znaki ostrzegawcze: czarny kot przechodzący drogę, spóźniony tramwaj i leżący na torach tramwajowych gołąb bez głowy. Tak bez głowy.
Spóźniałam się sporo, ale Sknera czekał. Jak zwykle naiwna pomyślałam, że fajnie. Dobry znak. Ech moja naiwność.
Samo spotkanie przebiegło spoko, ale żeby jakieś mega fajerwerki? Nie, ale mimo to dostałam propozycję kolejnego spotkania!
Yupi w końcu kolejne spotkanie! Pokonuje barierę jednego i jedynego spotkania!
Pisaliśmy smsy no i padła propozycja czy może kino. Byłam chętna, bo chciałam nawet jeden film obejrzeć (spokojnie żadna komedia romantyczna ;)) i mogło by się wydawać, że będzie fajnie, a zaczęły się problemy.
Tuż przed samym kinem zaczął coś czy może pójdziemy na spacer czy drinka... Nastawiłam się na to kino i chciałam iść. I ostatecznie poszliśmy.
Jak staliśmy w kolejce po bilety to mu powiedziałam, że oddam mu kasę za mój bilet. I on się mega ucieszył. I w tym momencie wiedziałam, że nic z tego nie będzie.
No, bo to takie słabe, że facet po 30tce żałuje na dziewczynę, którą zaprasza te marne 20 zł. Tu nawet nie chodzi o tą kasę, a o to, że nie chce pokazać gestu. Można pomyśleć, że nie uważa, że jesteś warta kosztu i zrobienia dobrego wrażenia.
Wiem, że teraz jest mnóstwo też dziewczyn, które tylko naciągają facetów by ciągle za nich płacili. Mam zasadę, że jeśli facet wydaje więcej niż na herbatę na spotkaniu na mnie to się pytam, ile mam mu oddać czy ile to kosztowało. Dżentelmen nie pozwoli zapłacić za siebie. Tak samo jak już ten bilet zapłaciłam za siebie to mógł chociaż zaproponować nie wiem sok czy popcorn. Tylko zaproponować. Nic.
Po kinie się przeszliśmy na spacer. A potem nastąpiła cisza. Tak tylko dla potwierdzenia odezwałam się do niego. Odpisał owszem na sms, ale tak sucho, że nawet patyk ma więcej w sobie życia. Nigdy więcej się potem nie odezwał.
W sumie nawet zbytnio mnie to wszystko nie ruszyło, bo zaczęła się sesja i się uczyłam. Szczęśliwie udało się ją zdać jak i ta znajomość poszła w niepamięć.
Haha swoją drogą ciekawe czy nie może od żałować tych 5 zł co wydał na sok na pierwszym spotkaniu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz