piątek, 30 listopada 2018

Czasami zastanawiam się, dlaczego wciąż wierzę, skoro mam tyle powodów, by zwątpić.

Styczeń 2017 r.

Na początku wakacji napisał do mnie na portalu randkowym koleś, który jak się okazało studiował to co teraz ja. Fajnie ktoś z wspólnej branży rozumiejący trudy tych paskudnych i ciężkich studiów.
Pisaliśmy jakiś czas, aż w pewnym momencie nie odezwał się. Po jakimś czasie usunął konto. I tyle.
Domyślam się, że po prostu pewnie poznał kogoś innego. Zresztą jaka mogła być inna opcja. Zawsze ta sama historia.
No trudno.
Czas galopował dalej. Wakacje się skończyły. Trzeba było wrócić na uczelnię. Ciężko było, bo coraz trudniejsze rzeczy do nauki. Potem potoczyła się akcja z Brązowookim i Przystojniaczkiem.
Nawet na jakiś czas zawiesiłam konto na portalu, bo miałam dość. Jednak kiedy odwiesiłam napisał Kolega z Branży (założył nowe konto).
I zaczął pisać, że co u mnie, czy kogoś poznałam, że taka bratnia dusza, bo po tym samym kierunku.
A potem zaczął pisać o swojej eks! Faktycznie dobrze czułam poznał kogoś, ale nie wyszło mu.
Ta śmierdzącą opcję awaryjną było czuć. W ogóle co za porażka, żeby na portalu randkowym facet Ci pisał o swojej eks i że było super etc.
Nie wiem jak głębokie jest dno żenady, ale ja już jestem na poziomie mułu i chyba jeszcze niżej zejdę w tym moim pechu.
Odpisałam mu trochę ostro, ale więcej się już nie odezwał. Uff.
Dlaczego faceci nigdy nie potrafią mnie docenić?  Zawsze mózg im włącza się po ich głupich akcjach.
I jeszcze zabawne jest, że kiedy o nich się zapomina i są obojętni to wracają jak bumerang.
"Uwielbiam" swoje życie. Uwielbiam :]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz