środa, 27 listopada 2019

" Nie oceniaj życia człowieka, często ukrywa rany, których nikt nie widzi."*

Listopad i grudzień 2018, przełom miesiąca...

Po ślubie koleżanki, musiałam jakoś wytłumaczyć się z swojego zachowania, ponieważ obraziła się, zrobiła aferę i musiałam wszystko odkręcić. Wiadomo winna. I sprawiłam przykrość jej, że nie byłam w kościele na mszy. Tylko, kiedy powiedziałam jej, że nie idę na wesele, to ona nic nie powiedziała, nic, żebym przyszła itd. A nie pomyślała, że jechanie do drugiego miasta nie koniecznie jest mi na rękę.
I jak zaczęłyśmy wyjaśniać sprawę, to tyle tyle usłyszałam od niej, że aż słabo mi się robiło. Między innymi, że jestem zgorzkniała i ciągle marudzę. Nie powiedziała tego wprost, ale to, że nie powiedziała mi o swoich zaręczynach wynikało z tego, że uważała, że będę zazdrosna. Jakbym miała być zazdrosna o każdą koleżankę, która jest zaręczona to bym była bardziej zielona od trawy. W sumie to nawet powiedziała, że czuła się winna jak dawała mi zaproszenie na ślub, bo nie wiedziała jak zareaguję, czy dobrze, że podane jest, że z osobą towarzyszącą, bo samej to nie etc.
To w sumie po co zapraszała, w końcu nie wpraszałam się na listę gości, Jak ktoś boi dać mi zaproszenie na ślub, to szkoda papieru na to zaproszenie ;)
Niby wszystko wróciło do normy, ale nie smak pozostał...
____________________________________________________
*cytat z strony Ona & On


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz