Grudzień 2013, kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia...
Z Zielonooką wpadłyśmy na pomysł, że z racji zbliżających się świąt kupimy kartkę świąteczną i damy ją naszej Mentorce...
Mentorkę poznałam z przyjściem do szkółki. Młoda kobieta tak po 40stce nasza nauczycielka od jednego z ważniejszych przedmiotów co mamy. Z nią też miałam zajęcia praktyczne z tego przedmiotu. Mentorka to osoba, która od nas dużo wymagała, jeśli chodzi o naukę... Sprawdziany dużo osób poprawiało nie raz bywały poprawy popraw aż w końcu udało się zdać na tą marną trójczynę z minusem. Z tego też powodu nieraz człowiek się złościł, bo to poprawy to kolejny sprawdzian i tak dalej... Na zajęciach praktycznych zawsze było pytanie i też trzeba było być przygotowanym, a jeszcze ten wzrok i mina Mentorki jak się nie wiedziało lub nie odpowiedziało ja jej pytanie...
Mentorka jak też paru innych nauczycieli wraz z końcem roku szkolnego odeszli. Przyczyna tkwiła w dyrekcji, ale nie będę się wgłębiać w szczegóły jedynie faktem się stało, że zamiast Mentorki zaczęła nas uczyć inna pani jej przedmiotu...
I stało się to zwykle dzieje, gdy człowiek coś straci... zaczyna to doceniać. Mentorka owszem dużo wymagała, ale potrafiła w sposób prosty wytłumaczyć dlaczego jest tak, a nie inaczej. Starała się, żebyśmy zrozumieli i żebyśmy wiedzieli. Potrafiła, że sto razy spytać "Rozumie to pani" aż do uzyskania pewności, że dana osoba wiedziała dane zagadnienie, a jak ktoś nie rozumiał to tłumaczyła i wyjaśniała z dużą wręcz anielską cierpliwością... Potrafiła zmotywować do nauki i sprawić, że aż głupio nam bywało, że nie jesteśmy dobrze przygotowani do odpowiedzi przed praktyką albo dajemy prawie puste kartki na sprawdzianie, bo się najzwyczajniej w świecie nie nauczyliśmy. Bywała niedostępna, ale pod koniec roku szkolnego jak i na luźniejszych zajęciach praktycznych mogliśmy z nią porozmawiać o życiu...
I kiedy tak wpadłyśmy do Mentorki, która uczy teraz na uczelni studentów to, kiedy nas zobaczyła to tak się ucieszyła, że miałyśmy później wrażenie, że jakby nie chciała się z nami rozstać... Porozmawiałyśmy z nią opowiadałyśmy co się dzieje, jak wygląda sytuacja i też w razie problemów z materiałem Mentorka jest chętna nam wytłumaczyć dane zagadnienia, których nie rozumiemy.
Anioł nie kobieta tak na nią mówimy... prawdziwy nauczyciel z powołania jeden z lepszych jak nie najlepszy jakiego spotkałam w całym swoim edukacyjnym życiu... jak i też bardzo dobry człowiek...
I aż żal ściska tyłek, że teraz uczy nas taka pani, która na kalkulatorze dosłownie liczy oceny by wystawić stopień semestralny i jeszcze jak komuś postawi 2+ to mówi, że przecież to na semestr nie ma znaczenia... Bardzo budujące i edukujące...
Lubię takich nauczycieli: wymagających, ale mądrze i również od siebie, takich, którzy starają się czegoś nauczyć.
OdpowiedzUsuńKilku dobrych nauczycieli kojarzę. Na studiach miałam jednego takiego faceta, który prowadził laborki i u niego zawsze był pełen zestaw atrakcji: wejściówka, zadanie do zrobienia na zajęciach (i skończenia w domu), sprawozdanie i jeszcze pytania do niego. A pytania zadawał tak, że można się było jeszcze wtedy czegoś nauczyć. Lubił też drążyć coś, co wydawało się oczywiste i jak już miałam wątpliwości, miałam mu udowodnić, że to prawda - był miły, więc to nie wkurzało. W ogóle zwykle był miły. I lubiany :)
wlasnie malo jest takich nauczycieli co wymagaja od swoich uczniow jak i od siebie samych...
UsuńA to jest klucz. Do tego odpowiednie podejście do uczniów i mamy blisko ideału :) Niektórych naprawdę warto docenić. Na uczelni mieliśmy takie ankiety, przeważnie chciałam wypełnić, ale nawet już nie pamiętam, czy to robiłam...
UsuńGorsi są tacy, którzy wymagania mają z kosmosu, nie zawsze sensowne, a sami nie za bardzo...
Zazwyczaj zawsze doceniamy po fakcie :) Też miałam wielu nauczycieli, którzy sporo wymagali i nie raz przez nich płakałam ale potem wiedziałam, że to najlepsza droga do sukcesu :) I tak było z moją germanistką - sporo wymagała ale dzięki niej zdałam maturę na 5 a potem wyjechałam do Niemiec na studia :)
OdpowiedzUsuńno wlasnie bez wysilku nie na sukcesu trzeba sie pomeczyc by cos osiagnac inaczej sie nie da...
UsuńA wtedy własny wróg staje się autorytetem...
Usuńnoo az dziwne... ;p
UsuńCo nie :P Ale podobno każdego smoka można pokonać ;)
UsuńTacy nauczyciele są najlepsi... szkoda, że już ich praktycznie nie ma.
OdpowiedzUsuńmoze sa ale ich slabo widac ;)
UsuńWyjątki :)
Usuńpotwierdzajace regule ;p
UsuńGenialny pomysł :) tacy nauczyciele to skarby
OdpowiedzUsuńnoo wlasnie buduja i motywuja do pracy ;)
UsuńI są nie doceniany :/ a powinni
Usuńno wlasnie wlasnie...
UsuńDlatego trzeba mieć pomysłowy uczniów i ludzi z którymi można się zebrać na coś by podziękować
UsuńJa się zastanawiam jakim nauczycielem ja jestem. Na pewno wymagam, ale czy kiedyś ktoś to doceni...?
OdpowiedzUsuńwiesz moze nie teraz w tej chwili ale po czasie czasem warto mi sie wydaje poczekac bo chyba musi to byc fajen uczucie jak dawni uczniowe wracaja i mowia ze sie dobrze ich uczylo... ;)
UsuńOj to chyba najlepsze uczucie, jakie może spotkać w tym zawodzie. Niech to będzie moje marzenia na przyszłość :)
Usuńzycze Ci by sie takie chwile Tobie przydarzaly ;)
Usuńa ja tęsknię za moją cudowną wychowawczynią z liceum, wspaniała kobieta, do której uwielbiam wracać :) i jeszcze wychowawca z gimnazjum - nikt nie nauczył mnie tyle o życiu co on :) miałam szczęście spotkać w życiu tę dwójkę. mają we krwi dobre podejście do młodych ludzi.
OdpowiedzUsuńoch tacy nauczyciele to skarby :)
Usuńwłaśnie mi przypomniałaś swoją notatką, że muszę pojechać do niej na kawę ;) juz sto lat temu jej obiecalam!
UsuńTak to jest - docenia się po fakcie. Ja miałam w liceum taką matematyczkę, kosa jak nie wiem co. Wszyscy się jej bali bo była taka wymagająca. Ale u niej miałam 5 z matmy :) Miło z waszej strony że ją odwiedziłyście :)
OdpowiedzUsuńooo no prosze jaka zdolna ze 5 miala :))
Usuńno a zebys wiedziala jak Ona sie ucieszyla :))
Ach, ja miałam takiego nauczyciela w gimnazjum... potem już niestety żaden podobny mi się nie trafił.
OdpowiedzUsuńno niestety tacy nauczyciele to kolekcja limitowana niestety...
UsuńMało jest takich nauczycieli z prawdziwego zdarzenia, niestety... Teraz studiuję ze specjalnością nauczycielską, więc widzę ilu ich tam jest, jak się kształtują i kto się w ogóle nadaje, żeby uczyć :P Ale to wszystko chyba przychodzi z wiekiem, trzeba nabrać odpowiedniego doświadczenia, dlatego nie lubię zajęć z doktorantami, wolę starszych profesorów ;)
OdpowiedzUsuńno wlasnie czasem Ci starsi wykladowcy byli lepsi czasem odpuszczali czasem wymagali ale potrafili zrozumiec i mieli wiedze wielka :)
UsuńStare pokolenie nauczycieli bylo jednak najlepsze. A teraz wchodzi mloda kadra, bez doswiadczenia ale tez bez checi nauczenia innych czegokolwiek. Przykre realia, bo nauczycieli z powolania jest juz jak na lekarstwo.
OdpowiedzUsuńno niestety dobrych nauczycieli nie ma wielu...
UsuńTacy ludzie są potrzebni. Szkoda, że 'wymierają' niczym dinozaury.
OdpowiedzUsuńwlasnie a powinni byc pod ochrona:)
UsuńKażdy chyba pamięta kogoś takiego :)
OdpowiedzUsuńnoo wlasnie mam nadzieje ze tak :)
Usuń