sobota, 29 marca 2014

już mi niosą suknię z welonem... chyba Tobie!

Styczeń 2014, druga połowa miesiąca...

Styczeń to jest miesiąc żniw dla księży, gdyż w tym miesiącu chodzą w wizytą duszpasterską zwaną kolędą w czasie której po poświęceniu czeka na nich koperta. Nie wiem jak to się stało, ale po raz kolejny byłam w domu z rodzicami w czasie kolędy...
Ksiądz proboszcz siedzi wygodnie na krześle uśmiechnięty...
- Proszę, tu Ci dam ulotkę z najważniejszymi wydarzeniami jakie będą w tym roku w parafii. Tu też jest napisane co trzeba zrobić jakbyś chciała z kimś przyjść do księdza proboszcza...
Tak, tak mowa o możliwości uzyskania aktu małżeństwa do swojej kartoteki :]
Z miną nie tęgą zasugerowałam księdzu proboszczowi, że nie mam póki co z kim iść do niego... W końcu jest przyzwyczajony do tego, że szybko zjawiają się u niego młode pary w tym celu czasem tuż po 18stce... Niestety ja się przyzwyczajam do tego, że dostaje grzeszne propozycje seksu przedślubnego. Jak przystało na porządną katoliczkę odmawiam choć nie oznacza to, że myśli grzeszne nie uciekają z odprawianymi z kwitkiem delikwentami...
Za to w innej parafii padła radosna nowina, że w październiku tego roku, na początku października tego roku moja kuzynka, moja młodsza ode mnie kuzynka, moja młodsza ode mnie kuzynka z którą spędzałam wakacje i ferie u babci w dzieciństwie wychodzi za mąż... tak wychodzi za mąż!
Jeżeli jest ślub to jest i wesele. Jeżeli wesele to muszą być goście. Jeśli goście to tylko z zaproszeniem. Jeśli będzie zaproszenie to w moim będzie napisany zwrot tak uwielbiany przez singli "z osobą towarzyszącą"....
Jeśli będzie zaproszenie i będzie z zwrotem "z osobą towarzyszącą" to znaczy ze mam problem! Przecież nie mam osoby towarzyszącej!
No, ale chwileczkę spokojnie do października jest sporo czasu może kogoś poznam... No, ale zaproszenia mogą przyjść jakoś w sierpniu/wrześniu, a może już nawet w lipcu! To do lipca powinnam kogoś poznać by móc potwierdzić, że idę "z osobą towarzyszącą"...  Nie no, ale dobrze byłoby znać tą osobę... No i żeby od momentu zatwierdzenia do dnia ślubu była nadal aktualna, a nie, że się rozstaniemy i nie będzie "z osobą towarzyszącą"... tylko z samą sobą... No to do czerwca trzeba kogoś poznać sensownego:
- kogoś kto będzie potrafił udzielać wywiadów mojej rodzince jakby miała jakieś pytania, a mogą być zwłaszcza przy napojach procentowych
- kogoś kto nie będzie się bał blasku fleszach reporterów, bo przecież będzie fotograf, a też chciałabym choć jedno zdjęcie dla potencjalnych potomnych...
- kogoś kto będzie umiał tańczyć jak te gwiazdy w Tańcu z gwiazdami albo przynajmniej nie będzie się bał parkietu na jeden taniec chociaż...
Jednak najważniejsze by przede wszystkim nie wystraszył się spotkania z moimi rodzicami!
Ja to lubię wierzyć w cuda...
Do końca kwietnia mam w szkółce zajęcia, w maju praktyki, a w czerwcu egzamin zawodowy, więc generalnie nauka, nauka i jeszcze raz nauka i gdzie tu czas na randki?!
No, a może nie będzie zaproszenia i nie będzie tego całego problemu... No właśnie na dwoje babka wróżyła może będzie, a może nie będzie, a przezorny zawsze ubezpieczony... No, ale żeby facet był zabezpieczeniem przed kolejnym potencjalnie weselem na którym będę siedzieć przy stole niemal całą zabawę za wyjątkiem chwil na toaletę co za czasy... Choć jakby nie było jakoś to wesele szybko minęło, więc to potencjalne wesele też by szybko minęło bez tej osoby towarzyszącej... Choć z drugiej strony jakbym poszła sama to bym uniknęła stresu przedstawiania faceta mojej rodzince rodem z rodziny Adamsów...
Sama czy "z osobą towarzyszącą" zostaje jeszcze jeden problem...

Co ja mam ubrać na to potencjalne wesele?! ;)

środa, 19 marca 2014

koncert życzeń

Wiadomo zawsze musi być jakiś początek. Przecież zawsze się od czego zaczyna jak jest koniec to i musi być początek jak jest meta tak jest i start. Jednak między tym początkiem, a końcem może się wiele wydarzyć w zależności jak daleko są od siebie ustawione te punkty...
Mój początek nastąpił pewnego marcowego dnia, 18stego dnia owego miesiąca. Nie wiem, kiedy nastąpi kres wyprawy zwanej życiem, ale czy czasami nie jest tak, że ważniejsza od celu jest droga, którą trzeba przebyć by owy cel uzyskać...
Wiem, że dzięki dobrej pamięci fb może ktoś napisze mi  życzenia. Hasła może i czasem szczere, a może napisane od tak, bo wypada, bo ładnie tak "Sto lat" czy "Wszystkiego najlepszego" zapisać na tablicy solenizanta... Choć nie powiem, że zdecydowanie wolę hasła bardziej rozbudowane i może dlatego stworzę swoją własną playlistę życzeń:

1. Zdrowia przede wszystkim, bo to podstawa.
2. Optymizmu na każdy dzień.
3. Wytrwałości w chwilach zwątpienia
4. Zrozumienia na głupotę ludzką
5. Nie gubienia rzeczy ważnych...
6. Jak i unikania kłopotów i dziwnych sytuacji
7. Szczęścia!
8. Portfela grubego od banknotów, a nie od paragonów sklepowych
9. I spotykania na swojej drodze życzliwych ludzi...
10. Wiary w to, że na ludziach można polegać
11. Poznania smaku takiej prawdziwej przyjaźni takiej na dobre i złe
12. Jak i sprawienia jakiego cudu by fajne chwile trwały jak najdłużej
13. Może też sprawienia by poranne pobudki nie były takie ciężkie...
14. A ciężary losu były łatwe do rozwiązania i pokonania
15. Realizacji marzeń tych wielkich jak i najskrytszych...
16. Uśmiechu, uśmiechu i jeszcze raz uśmiechu
17.Cierpliwości w szukaniu Tego Jedynego...
18. hmm Tego Jedynego? Tak Tego Jedynego!

 Hmm z tym ostatnim może być problem, ale przecież czy droga do osiągnięcia celu nie jest też ważna i nie może być ciekawa... w moim przypadku jak widać może ;)
Póki co na taki prezent od losu mogę poczekać, bo nawet jakby nie wiem jak dobrze mi życzyły koleżanki to się nie da nic na silłę, ale czy tylko facet może sprawić by kobieta była szczęśliwa?
Rozbawić, rozśmieszyć i poprawić humor może na przykład Bridget Jones ;)

Hmm życzeń 18, bo przecież tyle mam lat... Kobieta zawsze ma 18 lat zwłaszcza jak się urodzi w 18 dniu danego miesiąca ;)

wtorek, 11 marca 2014

"I chociaż oszukujesz mnie ja lubię twój szelmowski śmiech bez ciebie nudny byłby świat" *

Styczeń 2014, czwarty czwartek miesiąca...

Najczęściej z dziewczynami wybieramy się w weekend w teren do klubu, ale teraz dla odmiany zdarzyła się okazja i postanowiłyśmy iść w czwartek z Skrytą i Siostrą Skrytej, studencki czwartek..
Bez ciśnienia, bez presji po prostu iść pobawić się.
Nie ubrałam jak w ostatnim czasie żadnej koronki (mam piękną kolekcję koronek na łowy ^^), ale i tak co szok świetnie wyglądającą na mnie bluzkę... na wieszaku tak fajnie nie wyglądała ;)
Byłam trochę zobojętniona zwłaszcza moim eliksirem szczęścia po ciężkim tygodniu m.in. po sprawdzianach i innych nerwówkach jak choćby ta przygoda z poprzedniej notki i było mi obojętne co się wydarzy po prostu chciałam się zrelaksować, wybawić i się nie martwić niczym...
I nawet nie wiem, kiedy i jak jakiś koleś w czarnej koszuli się pojawił koło mnie i się spytał, czy zatańczę z nim... Zgodziłam się, w końcu jak się bawić to bawić ;) Choć w końcu więcej to siedziałam przy stoliku z nim i gadając z moimi koleżankami i jego kolegami...
Kolejna nic nie znacząca znajomość choć co miłe i się nigdy jak dotąd mi nie zdarzyło koleś ten zapłacił za moje rzeczy, które zostawiłam w szatni... I nawet nie pamiętam hojnego sponsora imienia... wstyd ;P
Jednak zaczęliśmy tańczyć przy piosence „Facet do świnia”, więc pewne kwestie się nie zmienią i może dlatego nie warto zamącać swojej główki pewnymi informacjami ;) Zresztą ja jestem zła kobieta, a ten rok jakiś dziwny...

*Big Cyc - Facet to świnia

niedziela, 2 marca 2014

sorry, taka zła ze mnie kobieta, że zawsze mówię nie!

Styczeń 2014, pierwsze dni Nowego Roku...

Żyjemy w XXI wieku w czasie, kiedy to panuje coraz to większy popyt na konsumpcję. Sklepowe półki są zapełnione po brzegi różnorodnymi towarami, a same sklepy skumulowane są w coraz większe skupiska- galerie, które mieszczą w swoich murach 200 jak nie więcej sklepów.
Pewnego dnia po załatwieniu spraw w szkółce wpadłam na pomysł, że pojadę sobie do pewnego centrum handlowego, które fakt jest dość na obrzeżach, ale jako, że mam bezpośredni autobus, który pokonuje tą trasę tak w 15 minut skusiłam się i pojechałam zwłaszcza, że była to młoda godzina nawet południa nie było.
W pewnym momencie dosiadł się do mnie pewien facet...
- Nie orientuje się pani czy to daleko do lotniska? - spytał.
Autobus ten, którym jechałam docelowo jechał do lotniska, więc często można w nim spotkać obcokrajowców na przykład Hiszpanów ^^
Potem jakoś zaczęła się rozmowa z owym Panem i nawet nie wiem w którym momencie skierowała się na takie tory, że zaproponował mi takie tam spotkanie... Wow wydawać by się mogło, że super zaczyna się ten rok kalendarzowy, bo przecież ledwie minęło kilka dni, a tu już propozycja spotkania, ale nic bardziej mylnego. Życie jest jak zadanie z matematyki jak za łatwo idzie to musi być coś nie tak... Pan ten nie dość, że był w moim mieście okazjonalnie, bo miał lecieć samolotem do Szwecji to na dodatek był w wieku zbliżonym do mojego... ojca! Spotkanie to rzecz jasna miało być rodem z tych anonsów z kategorii sex bez zobowiązań...
Dlaczego to zawsze mi się muszą zdarzać takie sytuacje?
Miałam oklapnięte włosy związane w kucyk, bez makijażu, niewyspana... no tak ślepy pewnie był to nie dowidział... A może był zdesperowany tak czy siak mam odpowiedź dlaczego faceci w wieku zbliżonym do mojego mnie zauważają, bo mają lepszy wzrok...
Szczerze mówiąc byłam w niemałym szoku, że w samo południe w autobusie dostałam taką propozycję... Oczywiście odmówiłam zresztą zawsze mówię "nie" na oferty z tego działu ogłoszeń i jedyne na co czekałam to moment, kiedy będzie w końcu mój przystanek i się uwolnię od tego człowieka, który chyba jakoś odmowy nie mógł przyjąć i ciągle drążył ten temat...
Oczywiście nic nie kupiłam w tym centrum handlowym, chyba w najbliższym czasie nie za szybko tam się wybiorę i jedynie to nerwy straciłam na śliską sprawę...
I tylko nie wiem czy to dziwny miesiąc czy zapowiedź dziwnego roku, ale jak widać nudzić się nie mogę....