Maj 2014, przed ostatni dzień miesiąca...
Dzień ten zaczął się od egzaminu w szkółce. Egzaminu państwowego, który myślę, że chyba ok poszedł mi. Chociaż "miła" koleżanka z klasy mówiła, że zrobiłam coś czego faktycznie nie zrobiłam. Nie wiem, dlaczego zawsze mi się to przydarza, że inni mówią o mnie co to ja zrobiłam, powiedziałam choć faktycznie tak nie było... No cóż widocznie ludzie lubią o mnie rozmawiać ;P
Wieczorem po wszystkim spotkałam się z Skrytą i jej siostrą by iść razem na imprezę w ramach relaksacji po ciężkim dniu. Nie wiedząc, dlaczego czułam, że Wesołek też będzie na tej imprezie. Pisaliśmy tego dnia smsy pytał się jak mi poszło i coś wspominał, że
może, ale tylko może wpadnie na imprezę, ale wiedziałam, że wpadnie. I przyszedł.
Tańczył z siostrą Skrytej i moją skromną osobą, gdyż Skryta znalazła sobie adoratora ;P No, ale i tak się nadarzyła okazja by je obie poznał, a co trzeba zwiększać grono znajomych ;P
Właśnie jeśli mowa o znajomych to kto musiał się zjawić na tej imprezie też? Małolat ;]
Zaczął coś gadać, że wiedział, że tu będę, że śniło mu się, że będzie zemną tańczył itp. Jedna wielka masa bzdur. I, kiedy byłam przy barze z Wesołkiem znowu pojawił się Małolat. Ech on wielki wysoki prawie dwa metry wzrostu, a Wesołek niższy ode mnie chociaż sama mam zaledwie metr siedemdziesiąt... Patrząc na nich żałowałam, że nie mogliby się podzielić wzrostem na równo...
Jednak pamiętać trzeba, że najseksowniejszą częścią ciała faceta jest jego... mózg!
W tej kwestii Wesołek pokonał Małolata na więcej niż mogłabym przypuszczać. Chwilkę rozmawiałam z Małolatem i powiedział coś przez co zrobiło mi się trochę smutno i wtedy wtrącił się do rozmowy Wesołek i tak mu powiedział kulturalnie, ale tak mu pojechał, że poszedł aż się za nim kurzyło :D Haha mój obrońca :))
Oczywiście resztę imprezy przesiedziałam z Wesołkiem, rozmawiając znowu aż do momentu zamknięcia klubu... Potem poszliśmy na busa, on zamiast bezpośrednio jechać do siebie postanowił mnie odprowadzić i tak w połowie drogi przysiedliśmy na schodach w pobliżu bloków jakie mijam w drodze do siebie. Jak to powiedział "na chwilę" by pogadać oczywiście o wszystkim i niczym... do rana! On sam stwierdza, że nawet nie wie jak to robię, że mówi mi o tylu sprawach, kwestiach. I choć ostatecznie odprowadził mnie do stancji, powiedziałam mu przy kolejnej próbie zaproszenia na randkę, że nic z tego i to dość dosadnie. Po tych kilku godzinach siedzenia na zimnych betonowych schodach trochę zmarzłam i w pewnym momencie miałam bardzo sine ręce, ale na szczęście tylko przez chwilowy moment powiem, że i tak był to fajny poranek :) Jednak, żeby było śmieszniej jemu nadal było mało rozmów ze mną! Tak czy siak nadal mieliśmy kontakt smsowy...
A na kolejne spotkanie ze mną będzie musiał dłużej poczekać, ale o tym za pewien czas... :)