Luty 2018 , Walentynki
Walentynki, to takie niby święto,
które nawet kalendarze wyszczególniają. Handel wręcz uwielbia.
Niby zima, a wszystko dookoła nabiera czerwonego koloru i to w
dodatku w kształcie serc, serduszek, serduszątek... Na ulicach
widać wielu panów chodzących z kwiatami, zmierzającymi do swoich
ukochanych wybranych jedynych albo chwilowych miłości...
A jak ja spędziłam Walentynki?
Jako osoba niebanalna, nietypowa i
wyjątkowa w swojej specyficzności spędziłam ten dzień na
spotkaniu z bardzo miłym panem... po 70 roku życia.
A tak poważniej: Miałam egzamin
poprawkowy, ustny u profesora, który już na emeryturę się
wybiera.
Tak, tylko ja potrafię, wiem.
Ech, zawsze muszę być oryginalna i
dziwakować zamiast spędzać ten dzień jak inni. No tak, ale wtedy
nie byłabym sobą, bo przecież zawsze muszę wszystko robić na
opak. Sorry, tak już mam.
Jedyny plus sytuacji, że zdałam ten
egzamin, chociaż jakieś pocieszenie na samotne walentynki... chyba,
że egzamin ustny można uznać za randkę ;P
Nie, no dobra, nie pogrążajmy się ;P
*Aleksandra Steć Moja dusza pachnie Tobą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz