Kwiecień 2018, pierwszy tydzień miesiąca...
Główny Obiekt Myśli w końcu wrócił z swoich podróży, ba dał mi znać, że jest w kraju i się spotkaliśmy. Zaczynała się piękna wiosna, i zaproponował, żebyśmy pojechali nad morze...
Było miło, pospacerowaliśmy sobie po plaży...
A w weekend spotkaliśmy się zarówno w sobotę jak i w niedzielę.
W sobotę poszliśmy na piwo, nawet troszkę się posprzeczaliśmy, a może bardziej w pewnych kwestiach poróżniliśmy, ale mimo to nie byliśmy na siebie źli... zresztą wszystko też wyjaśniliśmy sobie następnego dnia na spacerze, który sam zaproponował.
Pospacerowaliśmy sobie, poszliśmy na pizzę, a potem jeszcze poszliśmy do parku, usiedliśmy na ławce przy stawiku i....
Czuć to było już w powietrzu od w sumie pierwszego spotkania. Już wtedy patrzył na mnie zauroczonym wzrokiem, uśmiechał się, szukał kontaktu fizycznego, wyglądał na zauroczonego, może zakochanego, pewnie może coś i po mnie było widać...
Gesty, spojrzenia, myśli... Można bronić się przed pewnymi rzeczami, ale czasami tego nie pokonasz...
Los, przeznaczenie, życie, czasami to wszystko potrafi pokonać strach, obawę jak i zrobić psikusa z planów... Nie pokonasz tego, więc warto cieszyć się chwilą...
Wpadłam w tarapaty niespokojnego serca, myśli skupionych na jednej osobie, niespokojnych albo nieprzespanych nocy...
Zauroczyłam się? Zakochałam?
Wpadłam w tarapaty...
________________________________________________
*Ilona Andrews- “Magia uderza”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz