Listopad 2020, końcówka miesiąca...
Listopad to bardzo smutny, ponury miesiąc przynajmniej dla mnie.
Miałam urlop, pierwszy dzień urlopu i telefon, że brat Taty zmarł. I nagle człowiek zmienia hierarchię wartości.
I kiedy dzwoniła Pani Kierownik, że czy bym mogła przyjechać z urlopu popracować w sobotę, bo dziewczyna z pracy nawaliła, pierwszy raz powiedziałam nie.
Mimo wszystko pracować cztery soboty z rzędu to nawet na mnie pracoholika jednak trochę za dużo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz